w czarnej ramie okna
czarne niebo
na krawędzi
cień jak drzewo
wyrósł z korzeni
na gałąź poruszenia
to jest konieczność
nocy być czernią
z przebitego księżyca
krwi pełnia
a za tobą
stęsknione błękity
złote planety
i spłakane doliny
bądź nocy ta
nocy pewna
nadchodzi ukochany