poemat (mini)dygresyjny
wyobrażam sobie tamten Harlem
z przełomu wieków i później –
z lat dwudziestych i trzydziestych
w epoce afroamerykańskiego renesansu
welcome to New York (my słowianie w NOWYM JORKU)
u redaktora Alaina Leroy’a Locke’a już czuć
„duchowe dojrzewanie”
Weldon Johnson nasyca wiersze
rymami ragtime’u
stroszy z pietyzmem
„boży puzon” w kampaniach
na rzecz praw czarnych obywateli miasta
to barwny prolog
co prawda
dzielnica Nowego Jorku powoli przesiąka już
jazzz’em i blues’em
z wdziękiem i poza stereotypami wkracza
w kreacje kulturowe
w kafejkach aż mroczno i gwarno
„obdarte” synkopowane melodyjki
„kopulują” z fabrycznym audytorium
czarnoskórzy jazzmani harcują z saksofonami
unosząc co chwila do góry
swe „siekiery” tracą kontrolę nad sobą
muzycznie improwizując z słuchaczem
to tu i teraz
w dolnej części północnego Manhattanu
budzi się epoka wolności
latynoski i czarnokrwisty lud
wyciąga ze slumsów pariasów miasta
ogłasza gentryfikacje dzielnic
mistyczne Sugar Hill
z przepychu zapachów i białych magnolii
jak cukier ludzkich pożądliwości
status życia rośnie tu w szybkim tempie
winduje statystyki
coraz częściej
czarne kobiety przeglądają się w witrynach salonów
ich mężowie w dokach Brooklynu
zarabiają na ich lisy i kapelusze
od swingu i bebopu ogłupiałe muzy
łamią obcasy na parkietach giełd
finansjera od Charlie Parkera – na trytonach hossy
praktyczny duch kreatywny
roznosi zapachy równouprawnienia
po wielu dzielnicach handlowych
w redakcjach i korporacjach czarnoskórzy brokerzy
naliczają prowizje
od ubezpieczeń panienek lekkich obyczajów
jeszcze inni rasują swe protestanckie dusze
na sto trzydziestej ósmej
skrzydlate anioły gospel’u
ich nowe formy praise i worship
tuż przy ołtarzu w kościele Abyssinian Baptist
budzą drastycznie sześcioskrzydłe serafiny
w sakralnym negro-spiritualu
spod prezbiterium antresoli
Harlem żyje i wzrusza
rośnie jak empora
kolejne piętra w rozwoju miasta
trąbka na cztery strony świata
afroamerykański obywatel
odkrywa w sobie geniusz
jak Louis „Satchmo” Armstrong
czaruje scatem i onomatopejami
z Nowego Orleanu pompuje w żyły
foniczną czarną gorącą krew
a ultra świat wypluwa czarny embrion
to klimatyczne black-genesis
w zarodku wibruje żyworodna radość
na piórze czarnoskórych literatów
miasto unosi egalitarne nadzieje
W.E.B Du Bois pewnie nie marzy jeszcze
o Ruchu Niagara
Rosa Parks nie podróżuje w Alabamie
swym historycznym autobusem
nie wtyka czarnego dupska w fotel
i nie daje fuck’a białemu panu świata zza kierownicy
lecz wkrótce walczyć będzie
o chłopców z Scottsboro
życie w rozkwicie
para w maszyny
afrodyzjaki w afro
wszystko ma sens i łańcuch pokarmowy
czarnoskórzy muzycy zwani solistami
to czarne brzęczące osy
na ulicach rhythm and bluesowej metropolii
nie skandują jeszcze zbiorowego: „non-violence!”
nie delirkują na voodoo- hajach kreolskich
to stanie się wkrótce
dwadzieścia lat później
międzywojenny Harlem wykwita w różnorodności
form i kwazarów sztuki
błyszczy jak gwiazdy blues’a w restauracji Red Rosster
przy Lenox Avenue
czarnoskóry człowiek
pluje tu do woli w wykwintne karty dań
swoimi białymi zębami
drenuje w zaplanowanej konsumpcji
słowa wznoszą się na wyżyny
jak Wielka Migracja na północ – czyli do głowy
Harlemowi poeci szukają wolności bezwarunkowej
Claude McKay już nie chce być kółkiem
w maszynie białego systemu
szuka „radości w lesie”
wśród kolb kukurydzy dostrzega mistyczne fale
a nuty ptaków rzuca na wiatr
dopieszcza swój „Harlem Shadows”
badając ślady stóp afro-dziewczynek z Negro
po kultowej kolacji w Civic Club
czarni blendują się z białym establishment’em
rzucają w przestrzeń
projekt wolnego świata bez
napięć i dyskryminacji rasowych
lecz nic nie jest dane na zawsze
z czasem
Harlem przekształca się
w etniczno-rasowe getto
epoka prosperity kończy wraz z Wielkim Kryzysem
zaś negro-świat upada na kolana
wkoło zaczyna roić się od
czarnych separatystów i lewackich radykałów
bezdomni i narkomani
zaczynają koczować na ulicach
dziś już zupełnie inaczej
i deko mniej antagonizmów
architektura ras egzekwuje szacunek
Azealia Banks nie musi być już striptizerką
wygina się na dolarach
ASAP Ferg produkuje paski do gaci
Nick Cannon gra czasem w filmach
lecz wszyscy wierzą w renesansową magię
enigmatycznego Harlemu
jak bootleggerzy w swoją misję
w latach dwudziestych i trzydziestych
w czasach surowej prohibicji
—