Czarny Harlem

Tomasz Kucina

poemat (mini)dygresyjny

 

 

wyobrażam sobie tamten Harlem

z przełomu wieków i później –

z lat dwudziestych i trzydziestych

w epoce afroamerykańskiego renesansu

welcome to New York (my słowianie w NOWYM JORKU)

u redaktora Alaina Leroy’a Locke’a już czuć

„duchowe dojrzewanie”

Weldon Johnson nasyca wiersze

rymami ragtime’u

stroszy z pietyzmem

„boży puzon” w kampaniach

na rzecz praw czarnych obywateli miasta

to barwny prolog

co prawda

dzielnica Nowego Jorku powoli przesiąka już

jazzz’em i blues’em

z wdziękiem i poza stereotypami wkracza

w kreacje kulturowe

w kafejkach aż mroczno i gwarno

„obdarte” synkopowane melodyjki

„kopulują” z fabrycznym audytorium

czarnoskórzy jazzmani harcują z saksofonami

unosząc co chwila do góry

swe „siekiery” tracą kontrolę nad sobą

muzycznie improwizując z słuchaczem

 

to tu i teraz

w dolnej części północnego Manhattanu

budzi się epoka wolności

latynoski i czarnokrwisty lud

wyciąga ze slumsów pariasów miasta

ogłasza gentryfikacje dzielnic

mistyczne Sugar Hill

z przepychu zapachów i białych magnolii

jak cukier ludzkich pożądliwości

status życia rośnie tu w szybkim tempie

winduje statystyki

coraz częściej

czarne kobiety przeglądają się w witrynach salonów

ich mężowie w dokach Brooklynu

zarabiają na ich lisy i kapelusze

od swingu i bebopu ogłupiałe muzy

łamią obcasy na parkietach giełd

finansjera od Charlie Parkera – na trytonach hossy

praktyczny duch kreatywny

roznosi zapachy równouprawnienia

po wielu dzielnicach handlowych

w redakcjach i korporacjach czarnoskórzy brokerzy

naliczają prowizje

od ubezpieczeń panienek lekkich obyczajów

jeszcze inni rasują swe protestanckie dusze

na sto trzydziestej ósmej

skrzydlate anioły gospel’u

ich nowe formy praise i worship

tuż przy ołtarzu w kościele Abyssinian Baptist

budzą drastycznie sześcioskrzydłe serafiny

w sakralnym negro-spiritualu

spod prezbiterium antresoli

 

Harlem żyje i wzrusza

rośnie jak empora

kolejne piętra w rozwoju miasta

trąbka na cztery strony świata

afroamerykański obywatel

odkrywa w sobie geniusz

jak Louis „Satchmo” Armstrong

czaruje scatem i onomatopejami

z Nowego Orleanu pompuje w żyły

foniczną czarną gorącą krew

a ultra świat wypluwa czarny embrion

to klimatyczne black-genesis

w zarodku wibruje żyworodna radość

na piórze czarnoskórych literatów

miasto unosi egalitarne nadzieje

W.E.B Du Bois pewnie nie marzy jeszcze

o Ruchu Niagara

Rosa Parks nie podróżuje w Alabamie

swym historycznym autobusem

nie wtyka czarnego dupska w fotel

i nie daje fuck’a białemu panu świata zza kierownicy

lecz wkrótce walczyć będzie

o chłopców z Scottsboro

życie w rozkwicie

para w maszyny

afrodyzjaki w afro

wszystko ma sens i łańcuch pokarmowy

czarnoskórzy muzycy zwani solistami

to czarne brzęczące osy

na ulicach rhythm and bluesowej metropolii

nie skandują jeszcze zbiorowego: „non-violence!”

nie delirkują na voodoo- hajach kreolskich

to stanie się wkrótce

dwadzieścia lat później

 

międzywojenny Harlem wykwita w różnorodności

form i kwazarów sztuki

błyszczy jak gwiazdy blues’a w restauracji Red Rosster

przy Lenox Avenue

czarnoskóry człowiek

pluje tu do woli w wykwintne karty dań

swoimi białymi zębami

drenuje w zaplanowanej konsumpcji

słowa wznoszą się na wyżyny

jak Wielka Migracja na północ – czyli do głowy

 

Harlemowi poeci szukają wolności bezwarunkowej

Claude McKay już nie chce być kółkiem

w maszynie białego systemu

szuka „radości w lesie”

wśród kolb kukurydzy dostrzega mistyczne fale

a nuty ptaków rzuca na wiatr

dopieszcza swój „Harlem Shadows”

badając ślady stóp afro-dziewczynek z Negro

 

po kultowej kolacji w Civic Club

czarni blendują się z białym establishment’em

rzucają w przestrzeń

projekt wolnego świata bez

napięć i dyskryminacji rasowych

 

lecz nic nie jest dane na zawsze

z czasem

Harlem przekształca się

w etniczno-rasowe getto

epoka prosperity kończy wraz z Wielkim Kryzysem

zaś negro-świat upada na kolana

wkoło zaczyna roić się od

czarnych separatystów i lewackich radykałów

bezdomni i narkomani

zaczynają koczować na ulicach

 

dziś już zupełnie inaczej

i deko mniej antagonizmów

architektura ras egzekwuje szacunek

Azealia Banks nie musi być już striptizerką

wygina się na dolarach

ASAP Ferg produkuje paski do gaci

Nick Cannon gra czasem w filmach

 

lecz wszyscy wierzą w renesansową magię

enigmatycznego Harlemu

jak bootleggerzy w swoją misję

w latach dwudziestych i trzydziestych

w czasach surowej prohibicji

 

Tomasz Kucina
Tomasz Kucina
Wiersz · 1 czerwca 2023