i jest ten moment
i tu się zaczyna
gładka lśniąca noc
roziskrzony ogon komety
wirujące koło w miasteczku
które było śmiechem
zapalają się złote oczy
w podcieniach krzewów i gałęzi
przemykają przez sztachety
i tu się zaczyna
odstawiona filiżanka
jak pragnienie
by za czymś podążyć
jakiś bóg
wielu imion
jeśli był
to przeszedł
to minął