Na skrzydłach wiary wzlatuję wciąż,
krążąc codziennie nad sensem bytu.
Wśród burz i wichrów ludzkich westchnień
trwam bez ustanku w trudzie innych.
Kołysze mnie powiew nadziei.
Rozciągnięty Bóg na ogromie ziemi
podtrzymuje gasnącą iskrę ufności.
W każdym geście człowieka odsłaniam swoją wartość.
Doskonalę duszę, gdy opadają pióra
obciążone oddechem zła otoczenia.
W potędze cierpienia odkrywam,
że ciągle mogę kochać.