szybki zwinny i cały
gotowy do lotu
z boku szczyty wysokie pod nieba
a po drodze - duch skały i przerwane sandały
cztery kąty rozdarte na części
i kto - to ogarnie...
kto ogrzeje - przytuli
czteroletni czas marny i ciepłem wyścieli
próg śliski
kiedy
wszystko w przelocie
później
później i potem - nic już nie grzeje
a - ziębi
dusza chłodna nie trzyma
nici dobre przerywa - smak goryczy
pobiera
podrośnie - wyrzuci...
huczy
gniecie i dusi - wszędzie
plecie i plecie - bez końca smugi pajęcze...