przecież kiedyś był mały...

Irena Świerżyńska

szybki zwinny i cały

gotowy do lotu

 

z boku szczyty wysokie pod nieba

a po drodze  - duch skały i przerwane sandały

cztery kąty rozdarte na części

 

i kto - to ogarnie...

 

kto ogrzeje - przytuli

czteroletni czas marny i ciepłem wyścieli

próg śliski

 

kiedy 

wszystko w przelocie

 

później

później i potem - nic już nie grzeje 

a - ziębi

 

dusza chłodna nie trzyma

nici dobre przerywa - smak goryczy

pobiera

 

podrośnie - wyrzuci...

 

huczy 

gniecie i dusi - wszędzie

 

plecie i plecie - bez końca smugi pajęcze...

 

 

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Dobry 4 głosy
Irena   Świerżyńska
Irena Świerżyńska
Wiersz · 30 lipca 2023
anonim