do państwa

Yaro

 

do tych co jedzą chleb z pasztetem

do tych co kawior na łyżeczkę nabierają

zachwycony krewetką królewską

do tych co dziczyzny nie lubią piją krew

żebrak użebra aż widać mu żebra

 

panowie siedzieć przy stole grzecznie

ręce na stole nie grzebać w majtkach

przy innych gorszych i lepszych

nie gorszyć dzieci

 

zawsze ktoś jest głodny głupszy lub mądrzejszy

realizujemy plan odwieczny robią nas w konia

nieważne ważne jest zbawienie dalsze życie

w tej teorii chaosu nie ma sensu

 

napełnij zapachem sensu i wiarą wnętrze

sosny zakwitły wiosną nagonasienne zielone

Konsumpcja lepszy ciut nierówny dzień dniowi

nie rozumiem dlaczego mam być

lepszy lub gorszy od innych najedzony

bądź głodny wiarą ciało i duszę nakarmić

 

umysł jaśniejszy od cienia w słoneczne dni

temu co skrzywdził wybacz

daj szansę na poprawę pozostaw

wygrywam życie przegrywa śmierć

co zabrała ułamek życia

na ustach uśmiech do Pana Jezusa

Dziękuję za pomoc wyczekuję z tęsknotą

panowie z kapeluszem na głowie

czapki z głów

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 31 lipca 2023
anonim