Patrzę prosto w twoją twarz,
nieprzeniknioną i pełną pragnień.
Zmarszczki ułożone we wzór
wszystkich twoich emocji.
Wypatruję w twoich oczach - dwie małe sadzawki - i myślę.
Myślę o wszystkich takich twarzach,
które już spotkałem.
o bliznach czasu, tak widocznych.
o dawnych łzach, odciśniętych.
I myślę, że każda skaza jest maźnięciem pędzlem.
I wymyśliłem, że twarz i tak na końcu pozostanie
pustą, pożółkłą czaszką.
Słowa, wokół których przędłabym osnowę, to : wzór, sadzawki, maźnięcia ( brzmią pospolicie, lepsze pociągnięcia pędzlem).
Ładny temat, wiersza nie ocenię.