chodzę we mgle pragnę
przeniknąć do światła
rozpięta nade mną
zakazuje rozkoszy
macham rękami szarpię
ostatnie więzy zrywam
wczepiona w niedosyt
przestaję widzieć
gołębie kołują nad łąką
szukając znajomej drogi
wiatr zmienia im kierunek
unosi gdzieś
dotykam wilgotnej trawy
gdzie mgła osiadła
wymieniam się z nią
na łzy