Przyszła, niezapowiedziana
nic nie mówiąc, weszła
choć klucza nie miała.
Była jak u siebie,
a bez słowa stała
i patrzyła tak w pana,
coś od niego chciała..
On już wiedział kto to jest
Wtem, padł na kolana
i poleciał strumień łez.
Jedna prośba za drugą,
lecz ona nie sługą.
On jednak prosi dalej
ciągle i ciągle, nie ustaje.
Nagle, ona rękę daje,
chwila ciszy..
on przestaje...
Wtedy poczuł coś innego
koniec bólu, koniec złego,
nic dobrego, nic miłego.
Tylko pustkę poczuł w ciele,
zaczął myśleć,
wspomnień wiele...
Poprzeglądał swoje życie,
tak jak strony w swym zeszycie
i tak nim wstrząsnęło,
jakby to nie było jego.
Jakby w czyimś miejscu stał,
gdyż nie tak to przeżyć chciał.
Nie chciał takiego końca,
lecz wiedział
nie ujrzy już słońca.
Wtedy ona wyznała,
że nie pierwszego takiego widziała.
Co dzień tłuszcze takich
tędy przepuszczała.
Pełno zmarnowanych szans,
pełno utraconych chwil
w ich oczach widziała.
Chwila ciszy,
znów patrzyła w pana,
lecz innym okiem spojrzała.
Coś nowego,
coś innego ujrzała.
Jego serce pełne wiary,
nie chciał przyjąć takiej kary,
mimo wielu w świecie
spędzonych tak lat,
zamiast zwiędnąć, rósł
niczym młody kwiat.
Wtedy ją olśniło ,
że nie jego czas.
Więc postanowione- rzekła
i zesłała go na świat.