Leon nie goń

Yaro

usiadłem na ławce

ze zmęczoną butelką w dłoni

świat bezwzględny względem mnie

pamiętam ciebie piękna twarz

 

bezbłędnie otwieram usta

krzyczę na głos nie słucha nikt

kumple błazen co zawodził

pożycz mi szczęścia nie pieniędzy

mam dość życie daje w kość

odpływam ze skrętem w palcach

wypełniam pełno thc w płucach

 

park wieczorem ciekawy

można zarobić i się napić

koledzy po fachu są blisko

sklep niedaleko od szosy

 

bezbłędnie otwieram usta

krzyczę na głos nie słucha nikt

kumple błazen co zawodził

pożycz mi szczęścia nie pieniędzy

mam dość życie daje w kość

odpływam ze skrętem w palcach

wypełniam pełno thc w płucach

 

każdy swoje ma tęsknoty

każde słowo każda myśl

bezsens dobija mnie

dzieci częstują śmiercią

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 25 października 2023
anonim