Jest tak,
że w moim życiu nic nie jest jasne,
a wątpliwości i domysły mnożą się w głowie z minuty na minutę.
Jest tak,
że do końca nie mogę ufać nikomu,
a szczególnie samej sobie.
Jest i tak,
że muszę zatajać największe sekrety pod przykrywką śmiechu i ironii,
aby nikt nie domyślił się, co czuję
i nie jest dla mnie oczywiste,
czy lepsza jest bolesna szczerość od słodkiego kłamstwa.
Bywało,
że nie mogłam przyznać się nawet bliskim do niektórych uczuć,
których być nie powinno,
gdyż najpierw musiałabym przyznać się do nich sama przed sobą.
Zdarza się,
że pewność, że jestem zawsze sobą zgodnie z własną naturą i charakterem
jest zachwiana
i nie wiem, co mam o sobie myśleć,
a wartości, które stanowiły fundament domu mojej duszy sypią się
i budowla zaczyna przypominać ruinę.
Bywa,
że nie mogę po kobiecemu wypłakać żalu i smutku
bo łzy stają mi w gardle i duszę się przegraną.
A teraz jest tak,
że przyszło mi walczyć z beznadziejnie niszczącym uczuciem.
Chciałabym
aby ludzie wyczytali wszystko z mojego spojrzenia,
gdyż boję się,
a nie chcę, lub nie umiem im tego powiedzieć.
______________________________
@Ewa Maria Wocial 04.11.2023