Maria jak ikonostas, drewniana w rozpiętej sukience,
mogła się modlić, żeby nikt nie wszedł do pokoju.
Niezabezpieczona przed czekaniem na list.
Anna chciała się spotkać po zmroku, porozmawiać w śpiewnym dialekcie.
Prowadziła rozchełstana, w polichromii pełni księżyca gotowa na wszystko,
czym opalamy pod słońcem.