Pocałunkiem, wyżej powiek
Żegnam Cię i w chwili onej
Tyle tylko wyznać chcę
Nie pomyli się, kto powie
Że są dni me jeno snem
Czy nadzieja skona w dzień
Czy za panowania nocy
W uniesieniu, czy w niemocy
Jest li martwą przez to mniej?
To, co jest i to, co nie
Tylko śni się, śni we śnie
Stoję nad posępnym brzegiem
Toń się burzy, wyje wiatr
Ziarnka piasku mam w swej ręce
Ledwie garść ich, a i tak
Przesypując się przez palce
Giną gdzieś w odmętach fal
A ja w łzach, a ja w łzach...
Boże! Czemu ich nie mogę
Mocniej w mej przytrzymać dłoni?
Boże! Niechby ziarnko jedno
Choćby - nie przepadło w toni
Jest nasz obraz prawd i złud
Jeno snem śnionego snu?