Na dachu światła

witka

 

Miałem coś z sobą, w schnącym na sznurze wietrze.

Na wyrost, jak latawiec. Dojadany przez mgłę.

wystarczył na pół roku.

Podmuchy oczu odtwarzają czas nie do rozsiania.

Jest spokojnie.

 

 

 

 

 

 

 

 

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Dobry 4 głosy
witka
witka
Wiersz · 24 listopada 2023
anonim