Losie zmienny, Tyś jak księżyc
Inne wciąż oblicze masz
Raz jest pełne, raz mizerne
Tak niepewny żywot nasz
Wnet zabrane, co nam dane
Toczy się perfidna gra
W tyglu zdarzeń wymieszane
Przepych z nędzą, z hossą krach
Los jest złudny i wierutny
A obroty Losu, och
Bez pardonu, koniec końców
Wszystko obracają w proch
Z przyczajenia, z zaskoczenia
Los doświadcza też i mnie
Jego razy i szykany
Wciąż na mój spadają grzbiet
W ciało moje, w duszę moją
Los swe ostre wbija kły
Nim zwodzony, nim gnębiony
W zniewoleniu żyję tym
W tej godzinie, stańcie przy mnie
I w najczulszy bijąc ton
Nad tym, kto się wadzi z losem
Ze mną razem płaczcie w krąg