zmrok
Sharkah
gdy zmrok zapada, w wąskich uliczkach błyszczą
tajemnicze oczy,
Anioł Ciemności przelatuje nad miastem,
rozpuszcza włosy i wpina w ich czerń
latarnie gwiazd i jasną twarz księżyca
okrywa włosami miasto
Miasto zasypia...
I wychodzą czarty z wąskich uliczek,
by widzieć to,
czego inni za dnia zobaczyć
nie mogą...
Twoją twarz rozjaśnił uśmiech
tak nikły,
jak promień słońca
lub moja łza
na białej kartce papieru...
Sharkah
Wiersz
·
10 kwietnia 2002
teraz ostania zwrotka - choc zupelnie oderwana od reszty jest jedyna jasna strona tego wiersza. Moglaby z powodzeniem byc zaczatkiem innego, nowego tekstu. Jest dobra, podoba mi sie, pelna emocji opisanych w prosty sposob, tak zwyczajnie. Tylko co ona tutaj robi??? poprzedzona banalami o czartach wychodzacych noca z waskich uliczek i widzacych to czego inni nie widza? jesli tekst jest zwyczajnie o zmroku nie powinna sie tu znalezc bo o zmroku mowia poprzednie wersy, jesli zmrok jest tylko metafora to uzyta za plytko i nijak nie widze w tym tekscie relacji pomiedzy nim a osobistymi emocjami wyrazonym przez ostatnia zwrotke. Przecietny - bardzo!!! bo z zasady nie oceniam nizej.