Tak
jestem notorycznym złoczyńcą
zabijam czas
wskazówki dni rozszarpuję na strzępy.
Rozkoszuję się widokiem agonii
jak czerwono sina twarz słońca
znika w otchłannej czeluści
w jeziorze topię ostatni dzwonek.
Nie man litości dla tlących się
gałązek miłości
wzniecam ogień
niech trwa wieczna pożoga.
Wbijam sztylety myśli
w skostniały pancerz chwil
aż się wybebeszą przyjemności.
Dokonałem jeszcze wiele tego
dziś już nie pamiętam
i nie przeproszę.
Porada była darmowa.
Ale nie mój cyrk.
Poezja? Może?
Czarna jak smoła. Tu potrzebna pomoc psychiczna.