Takie sobie życie

Lśniący od wielu łez bruk chodnika

W oknach wieczne płomienie śmietników

Na ulicach wyścigi pojazdów, za szybami

Jadący na stracenie troglodyci w skórach

 

Życie odmierzane zapałką od papierosa

Strzałem końca gry jak w rosyjskiej ruletce

Karty rozdane w barze pod zastaw losu

Wódka by zapomnieć. Szkło na końca istnienia

 

Bieg po brak życia w domowym zaciszu

Dystanse pokonywane w olimpijskim czasie

Kradzież radia, ciemny chleb na stole

Smak pierwszej szynki. Cudze smakuje lepiej

 

Pierwszy trzask zamykanej kraty wolności

Potem to już drugi dom, czasem tylko jedyny

To, co mogło być ważne straciło sens

Mały rewanż za cichy płacz w kącie

 

Wycena życia, wartości oka w mgnieniu

Za ile można kogoś pozbawić przyszłości?

By zmienić swoją egzystencję na lepsze

W drodze prawa ewolucji "uczciwego życia"

 

Autorytet, kreowanie postawy. Bez wzroku

By pamiętać, nie przeoczyć czasu tu i teraz

Gdy ten czas minie, takie sobie życie

Odnajdzie, zabierając wolność. Wszystko

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Oceń ten tekst
marcinolszewski
marcinolszewski
Wiersz · 17 grudnia 2023
anonim