Wnętrza drewnianych kościołów…

Kamil Olszówka

 

I.

 

      Kiedy pycha postępowej ludzkości,

Wystrzeliła ku niebu potężnymi chmur drapaczami,

W cieniu rozmaitych transakcji biznesowych,

Wieńczonych rozlicznymi przelewami sum wielomilionowych…

Gdy światem rządzi wciąż Pieniądz,

Wydając niesłyszalne rozkazy ludzkim sumieniom,

Samemu zaś pozostając wiernym diabła sługą,

Służącym bezrozumnie nikczemnym celom,

Nieodwracalnego wyrąbywania lasów prastarych,

By zaroiło się od farm wiatrowych,

Barbarzyńskiego wyburzania katedr średniowiecznych,

By zwolniły miejsca pod płatne parkingi…

 

Gdy sięgające chmur szklane wieżowce,

Warte milionów tak wiele,

Stały się totemem pogoni za sukcesem,

Biznesowych magnatów jedynym w życiu celem…

Gdy szkaradne betonowe gargamele,

Miast urokliwych oszpeciły tak wiele,

A dotknięte przypadkowych przechodniów wzrokiem,

Bezwstydnie obnażają swoją brzydotę…

 

Wnętrza drewnianych kościołów,

Zatopione samotnie w wieczornym mroku,

Skrywają tajemnice minionych wieków,

Niczym pamięć starców obrazy z dziecięcych snów…

 

I strzegą wiernie sekretów przeszłości,

Zaplecionych niegdyś w bieg dziejów ludzkości,

Niczym wielobarwne kwiaty i wstążki,

Pomiędzy drzewce palem wielkanocnych,

 

Niegdyś przed wiekami trwożnie wyszeptywanych,

W kruszących twarde serca sakramentach pokuty,

Przez dumnych i krnąbrnych szlachciców wąsatych,

I przez niepiśmiennych chłopów prostych,

 

Do uszu tych samych siwowłosych kapłanów,

W cieniu drewnianych ścian tychże samych kościołów,

Przez kraty nieistniejących dziś konfesjonałów,

Rozsypanych w proch tchnieniem bezlitosnego Czasu…

 

II.

 

Gdy przed zwodniczymi tezami eugeniki,

Postępowy świat bije pokłony,

Niepomny dziś odwiecznej Mądrości,

Płynącej nieprzerwanie z Przykazań Bożych…

Gdy olbrzymich koncernów laboratoria,

Prowadzą swe wątpliwe etycznie badania,

Nad rozwojem metod sztucznego zapładniania,

Nielicujących z godnością poczętego życia…

Gdy wadliwe, uszkodzone zarodki,

Traktowane bezdusznie jako odpad medyczny,

Bezpardonowo poddawane utylizacji,

Wyciskają z oczu swych Aniołów Stróżów łzy…

 

Gdy ponure gmachy aborcyjnych klinik,

Niczym hale produkcyjne globalnej fabryki śmierci,

Wbrew odwiecznemu prawu natury,

Uśmiercają tak wiele poczętych istnień ludzkich,

Nie dając najmniejszej szansy,

By wybrzmiał noworodków pierwszy krzyk,

Wraz z ujrzeniem przez rozwarte powieki,

Pierwszych w życiu światła odcieni…

 

Wnętrza drewnianych kościołów,

Przechowały w wdzięcznej pamięci tysiące Chrztów,

Naszych nieżyjących już prababek i pradziadów,

Śpiących snem wiecznym w czeluściach kamiennych grobów,

 

Gdy dotknięci Świętego Chrztu łaską,

I otuleni Bożą dobrocią,

Choć nie potrafili władać mową,

Nakłonili swe serca ku niepojętym uczuciom…

 

Wnętrza drewnianych kościołów,

Odmalowujące się w wspomnieniach siwowłosych starców,

Przyoblekających się w szaty tajemniczych snów,

Przy pełniach księżyca po zmrużeniu oczu,

 

Przypominają im w wyśnionych obrazach,

O pamiętnych chwilach z odległego dzieciństwa,

Gdy w majestacie ołtarzy klęcząc na kolanach,

Przyjmowali do swego serca Chrystusa…

 

III.

 

Gdy międzymocarstwowe wyścigi zbrojeń,

W sercach władców tego świata starły pokorę,

Krzewioną przez wieki Ewangelii Słowem,

W stareńkich kościołach między prostym ludem…

Gdy wciąż topi się wielomilionowe sumy,

W rozwój kolejnych śmiercionośnych broni,

Mających danemu mocarstwu przewagę zapewnić,

Dając podwaliny jego ogólnoświatowej hegemonii.

I przewagi nad krajami od niego słabszymi,

Trawionymi nowotworem wewnętrznej korupcji,

Niezdolnymi wciąż wytworzyć własnych elit,

By skutecznie państw silniejszych odeprzeć zakusy…

 

Gdy głębokie nuklearne silosy,

Skrywają w swych wnętrzach naddźwiękowe balistyczne rakiety,

Zdolne mocą swych głowic jądrowych,

Ludzkość całego świata na proch spopielić…

Gdy międzykontynentalny nuklearny pocisk ,,Szatan”,

Będący zabawką w ręku Putina,

Jakże straszliwym jest zagrożeniem dla świata,

Władnym historię ludzkości trwale wymazać…

 

Wnętrza drewnianych kościołów,

Skrywają ten najcenniejszy z ludzkości skarbów,

Spoczywające w tabernakulum w złoconym kielichu,

Konsekrowane Hostie Najświętszego Sakramentu,

 

By z czcią przyjmowane z rąk kapłana,

Gdy znów zapętli się historia,

Nie dozwoliły Chrześcijanom popadać w rozpacz,

Gdy w świecie szaleje niejedna wojna,

 

Gdy słyszymy niosące się pogłoski,

O zarzewiach kolejnych konfliktów zbrojnych,

Groźbach obostrzeń wynikających z kolejnych pandemii,

Wciąż nieprzychylnych prognozach dla Polski,

 

Ku wielowiekowym kościołom drewnianym,

Skierujmy czasem trwożne swe myśli,

By jak przed wiekami przodkom naszym,

Także i nam dzisiaj dodały otuchy…

                                                                                                    

IV.

 

Gdy zaawansowane inżynieryjnie stacje kosmiczne,

Potęgą ludzkiego umysłu stworzone,

By badać nieznane nam galaktyki odległe,

Zapisując tym podboju kosmosu rozdziały kolejne,

Zawieszone na okołoziemskiej orbicie,

Niczym rączkami dzieci skrzące ozdoby choinkowe,

By kolejnych zespołów badawczych wzbudzać uśmiech,

Podobny temu dziecka w Bożonarodzeniowy poranek,

Niczym misternie oszlifowane najkosztowniejsze kamienie,

Przez ludzkość złożone w darze,

Przed staruszka Wszechświata chmurnym obliczem,

Wraz z uniżonym przed jego Tajemnicami pokłonem,

 

Pośród przedwiecznej ciszy kosmosu,

Będąc domem dla dziesiątków astronautów,

Zasłuchane w kolejne hipotezy naukowców,

Tyczące narodzin słonecznego układu,

Nucą sobie nieznane ludzkości opowieści,

O nieistniejących już gwiazdach wymarłych,

W czeluściach tajemniczego wszechświata ukrytych,

Niczym szlachetne kamienie w głębi zdobionej szkatuły…

 

Wnętrza drewnianych kościołów,

W świec trwożnie migocących płomieni półcieniu,

Zasłuchane w szept topniejącego wosku,

Pośród rozgwieżdżonych nocy tajemniczego blasku,

 

Wciąż wsłuchują się w opowieść o tej jednej,

Jaśniejącej u zarania naszej ery Gwieździe Betlejemskiej,

Na starożytnego świata firmamencie,

Nowego rozdziału w ludzkości dziejach będącej zwiastunem,

 

Która wiodła niegdyś mędrców ze wschodu,

Pośród długiej a wyczerpującej podróży trudów,

Ku wielkiej ludzkości Tajemnicy poznaniu,

O Przedwiecznego Boga ziemskim wcieleniu,

 

By przed obliczem Bożej Dzieciny,

Z czcią ofiarowali swe dary,

Blask złota, aromat kadzidła, gorycz mirry,

Oddając zarazem swe uniżone pokłony…

 

 

 

Kamil Olszówka
Kamil Olszówka
Wiersz · 25 grudnia 2023
anonim