Czytam znany nostalgiczny wiersz
o jesieni jesieni
cudzołożę z myślami
układam mozolnie konstrukcję
żeby się nie przewróciła:
Tonę w ramionach starej damy
pachnącą naftaliną i siarkowym mydłem
ukwiecona liszajami
zima odeszła
stopniała ślizgawka.
Zakochani czekają na rój kwiatów
przebudzenia ziemi i wysyp skowronków
na chodnikach rozdeptane psie kupy
pachnie zeszłoroczny bez.
Moje stare serce tego nie wytrzyma.
Kukułki podrzucą kolorowe dzieci
z ziemi wylezie paskudztwo
dzikie węże i żmije
niektóre owady zeżrą po stosunku
własny gatunek.
Ognisty piorun zniszczy dobytek
zaraza plony
deszcz rozmyje wały
korniki już atakują.
Taka przyjdzie wiosna
jeśli nie postanowię inaczej:
Przypudruję fałdy czasu
wypucuję wszystkie okna
goście przyjdą na obiad
Kompromis i Tradycja
z dzie-cia-ka-mi
będą topić Marzannę.