podróż do hadesu

lydiadel

 

 

wybiła właśnie północ

latarni blask już zgasł

wzburzone morze kusi

w pontonie cały klan

wiatr chłosta strugą deszczu 

po grzbietach białych fal

pobladły księżyc trwożnie 

za ciemną chmurą znikł 

 

ostatni uśmiech losu 

szyderczo fale gna

w szalupie pełnej wody 

uciekinierów garść

zapeszył szczęścia promień 

niemocy martwy cień

na ląd nie wrócił żaden

zaginął życia znak

 

bezsilność bezwład bezruch 

wstrząsnęły cały świat

na brzegu w mokrym piasku 

pozostał zmagań ślad

nie straszne widmo śmierci

gdy gwałt głód dręczy lud

żałobny przyodziewek

to wystrój wielu wdów

 

srebrników garść migocze 

przechodząc z rąk do rąk

cynicznie bez skrupułów 

brnie przemytników krąg   

gdzieś hen na horyzoncie 

widać pontonu strzęp

za drutem łzą zroszony 

kontenerowy świat

lydiadel
lydiadel
Wiersz · 2 lutego 2024
anonim