Porzucenie

hanna

Kiedyś pewna siebie,zbaczam na inną ścieżkę.

Zachłanna desperacja pożarła, puściłam,

przepadła. Lecz to nie ma jedyna skarga.

 

Cieszyć się nauczyłam,co zapewne błahym

wydaje się. Po chwili w serce krwawy ogień wpuszczam, co

raptownie pożera mnie. Wraz z zapomnianą kolebkę

kwiecistą płoną zalety me, ani nic

zostawiając śladu, na popiół starte wtem.

 

Powiedz mi, jak to odebrać mam, gdyż uczucia 

zmieszane z obojętnością przeplatają się. Pewne, że bym

odłożyła, zaplotła w gruby warkocz, jak wierna drzazga wbita w mym oku

,lecz dusza mnie ponagla, aby

walczyć o to, co  pozornie ważne jest.

hanna
hanna
Wiersz · 2 lutego 2024
anonim