Kiedy po raz pierwszy z tobą się spotkałem,
To o wspólnej drodze jeszcze nie myślałem.
„Dla mnie to jest ubaw, - tak myślałem sobie, -
Niezłe odprężenie w tym wypadku zrobię.”
Choć z początku z tobą rzadko się widziałem,
Ani się spostrzegłem, jak się zakochałem.
Mimo iż dostatku nigdy nie zaznałem,
Tobie wspólny żywot zaproponowałem.
A ty się zgodziłaś, więc pod wspólnym dachem
Mieliśmy zamieszkać z ogromnym rozmachem.
Jednak twoich trudów ja nie doceniłem,
Bo od urodzenia zbyt leniwy byłem.
W końcu zostawiłaś mnie samemu sobie,
Więc się przestraszyłem, co ja teraz zrobię?
Bardzo mnie to boli, zadrę w sercu noszę.
Chociaż mnie nie słyszysz, powróć do mnie, proszę!