obłuda

Yaro

moje życie to
trzysta sześćdziesiąt pięć dni
rok w rok
czas zatacza koło
bezlitośnie chłoszcze

 

świat otacza myśli
jak gmach szklanej instytucji
praca dom
znaki i nakazy

 

prezydent otrzyma nagrodę Nobla
za humanitarne zakończenie wojny


sztandar na maszcie łopocze nieznośnie
dla mnie za wysoko

zamykam oczy
gdzie ja jestem
chyba śnię

 

rok za rokiem
krok w krok stukot kół pociągu
ciągną ludzie
do nierządu do nałogu
prosto na gehenny dno

 

idąc na przeciw w masce Zorro

za tych co po tamtej stronie
cisza smutek po kłopocie zamilkli

 

nie mów nic
ani słowa
to jest właściwa droga

 

wypełniony mózg półprawdami
poukładamy by odejść w nieznane

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 26 lutego 2024
anonim