W sali fechtunku
królewskiego zamku
w obecności wyższych urzędników
pisarzy nadwornych
komików i błaznów
krzyżują się klingi
w apokryficzny wiersz.
Mnie tutaj nie ma
stoję z boku
jak autor Wesela
przybysz
wizjoner
wieszcz.
Ukończyłem w PRL-u
coś tam
coś tam z wyróżnieniem
dziś już nie pamiętam,
Skręcam się z bólu
w odruchach wymiotnych
walczą zaciekle
z dołu i z góry
na oślep
poniżej pasa też
to był przecież
Makiaweliczny cios.
"Ja poeta i patriota"
potrafię w dziesięć minut
klepnąć wiersz
na królewskim zamku
tęgie pióro
kandydat do Nobla
choćby małego.
Może kogoś zatrzyma
to coś.
debileciátka parszywe.
jeszce ten mirroø lub cós Srebrzystego.
Dawno nie byø jego grafomanii.