droga wciąż trwa
sukniom alpejskich szczytów
falbany - czernią świerki górnego regla
paredziesiąt kilometrów dalej granity
ściśnięte niczym emancypantki z przełomu wieków
tłoczą się w kieckach szarych jak stypa
i dopiero
ramiona zalesionych wzgórz
obejmują przyjaźnie krajobraz
po bratersku wypłaszczają krzywe
w tej podróży linearny czas napina cięciwę
wystrzeliwuje nas autostradą wprost
ku czułej strunie
i choć znów nie jest moment na grę
przyszłość opiera swój palec o horyzont