dom starców
pośrodku pustkowia sterczy jak ząb
wyrwany znieczulicy z odrzutem na długość wołań
paczka z pretensjami …do kogo? - w niej
pokoiki i samotność skrojona „na miarę”
(bo któż chciałby tonąć w bezkresie)
w miejscu ludzkich twarzy - ściany
chronią całodobowe sny o bliskości niczym ta
z seriali Rosamunde Pilcher
a czasu jest tutaj dość
akurat tyle by tęsknić
ktoś w hallu szarpnął kroplówkę
broczy teraz krwią po posadzce
umykając śpiesznie pielęgniarkom
w stronę windy
plamy znów mydli
rzeczywistość