Miasto umarłych

kamilan

 

 

idę na groby 

Rakowicki nie ma nic z blasku 

tej nekropolii z telewizji    

przede mną rozchodzi się alejka 

powtarzam w myślach — prosto za kaplicą 

do Matejki skręcić przy Potockich

i tu w lewo 

 

najważniejsze było drzewo

pochyłe widoczne jak ostały maszt

nad wrakiem statku 

 

dzisiaj drzewa już nie ma

grób nadal jest nasz

choć jeszcze nie zwolniło się miejsce 

od ostatniego razu

(trzeba poczekać mniej więcej ćwierć wieku 

aż pogłębi się)

 

ale czujemy się przynależni 

zgarnianie liści z kamienia to rytuał 

odkrywania tablicy 

z coraz mniej widocznym napisem 

 

a jednak wychodzę z cmentarza 

krokiem śpiesznym nazbyt szybkim 

jak na dzień zadumy  

i tylko głos przy bramie dobiega do mnie  

 

Jaka ona ładna!

 

(to woła jakaś krewna lub znajoma krewnych

lecz zbyt wiekowa zbyt odległa)

 

kamilan
kamilan
Wiersz · 22 marca 2024