Patrząc na wielkanocny stół
i zapaloną świeczkę
wydawało mi się,
jakobym godzinami błądziła
po jerozolimskich
ulicach i bazarach.
Bolesnym sercem
kroczyłam myślami
Via Dolorosą
- drogą Jego cierpień.
Z koroną cierniową na skroniach
mozolnie przemierzałam
wszystkie stacje,
dźwigając mój krzyż,
by na Golgocie
przed starożytną skałą
razem z Nim stanąć.
Pochłonięta kontemplacją
nie zauważyłam, że
migocący płomyk świecy
już wygasł.
Tylko lekka smużka białego
dymu uniosła się,
przesłaniając moje łzy.