MODLITWA TONĄCEGO

Wojciech Żejmo

Sergiusz był rybakiem, przed poranną zorzą

Ruszył hen przed siebie, na otwarte morze.

Jeśli na początku morze było ciche,

To po jakimś czasie wyglądało licho.

Łódź się przewróciła, i w tym czasie podłym

Sergiusz się przestraszył i zanosił modły.

Fala go podniosła, bo życzliwa była,

I go jakimś cudem na brzeg wyrzuciła.

Jeśli Bóg nas kocha, to modły wysłucha,

I stwierdzenie takie dodaje otuchy.

 

Wojciech Żejmo
Wojciech Żejmo
Wiersz · 27 marca 2024
anonim