Wiosna idzie leśnym traktem Pobudzona ostrym Słońcem W towarzystwie głosów ptaków Czas już chyba zmienić kurtkę Na pulower bez rękawów. Pójdę więc do lasu obok Wokół drzewa tak dostojne Lecz niektóre przewrócone Zmogły je zimowe znoje. Krzaki dziwnie nastroszone Jakby były wszystkie w zmowie Kwiaty i zwyczajne trawy Już zaczęły grę w zielone. Rozpychają się bezwstydnie Pędy malin i jeżyny Stawką ich jest przecież życie Pośród całej leśnej gminy. Jeszcze zieleń nie dojrzała Ale plany ma ambitne By zasłonić nam widoki Bo zwierzynie będzie milej. Co ja mogę zrobić teraz Gdy przyroda mnie urzekła Mądrze jest być częściej w lesie By doceniać cud stworzenia.