Ze splotu ciał ciepło się wyłania,
pobratani lubym duchem, ucieche odsłania,
gdy nasz wzrok przed licem nie wzbrania,
to rozkosz, lubości doznania.
miłości są ulotne skrzydła,
gdzie z przyziemskich mórz zabiera,
skrawek niebios nicie rozsuwa,
kędy nici ulotne struktury rozrywa.
oh! z węzeł twych ziębisz zimnem,
twe usta nie sławią się już ciepłem,
pomroczyła się moja dusza,
wysycha niczym przyziemna kałuża.