Pukiel wijących się ciężkich grobów
Roztacza w ślepiach granit kamieni
Żwawość zapadła się w mogiłach duchów
W ociężałych płytach — od jesieni zamknięci
A deszcz runął szeregach stosem
Lane niczym krople, jak w pierwszej żałobie
Wtenczas świece osnuły pamiętliwym rozgłosem
Przeżyte dzieje, martwego ostatnią dobe
A one wygasły; pamięci w ludziach wyblakło
W tych małych promykach powierzyli zadanie
Azaliż przychodzą, odwiedzają rozstanie?
Pustki ogarnięte, bytów żywości na cmentarzach niedostatek
Nazwisko, imię czarnością jaśnieje
A niegdyś jaśnieli żywotem i chodzili — pożytek
Dzisiejszość obdarzyła ich marami, do innych mirów czas rozkazał zesłanie.