Bez limitu

marcinolszewski

Kawałek plastiku w portfelu. Otwarta przestrzeń

Realizacji potrzeb, spełnienia marzeń. Popłynięcia

Bank otwarty na oczekiwania. Wysoki limit. Bierz

Ile chcesz. W późniejszym czasie oddasz. Na pewno?

 

Biorę co mam swojego. Świat należy do mnie

Przekraczam granicę. Biorę już nie swoje. Banku

W drodze możliwości, limitu. Jadę dalej po bandzie

Czy oddam? Nie myślę o tym. Bawię się dalej

 

Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana

 

Jakoś to będzie

 

Po dłuższym czasie zabawa trwa nadal. Nie spłacam

Gońcie mnie. Nie odpowiadam na wezwania spłaty

Blokada. Zawiadomienie do organów ścigania

Ze świadka w pięć minut zostaję podejrzanym

 

Odciski palców. Młody wiek. Młody grzech

 

Sąd. Sprawa karna. W korytarzu „pod ścianą”

Porozumiałem się z bankiem. „Prosimy o spłatę”

Na sali bank potwierdził, iż się porozumieliśmy

Z uwagi na młody wiek i niekaralność. 2 lata

 

Próby.

 

Po życiu z kartą. Sąd stwierdził winę bank

Kto daje szerokie możliwości

Niech wie, że będą tacy. Co skorzystają

Z życiowej jazdy. Bez limitu

 

marcinolszewski
marcinolszewski
Wiersz · 20 kwietnia 2024
anonim