Ostatniego dnia śniło mi się torowisko,
Które w kontakcie nawet z najlżejszym pociągiem zaczynało krwawić
i mieszać z pokarmem w obolałym żołądku.
z kolei ja miałem tylko te pociągi wycinać i absolutnie się niczym nie martwić,
W razie co, przyjdzie tata.
W razie co, to nie jest moja wina.
Tutaj można edytować tekst, a wciąż wiszą literówki : w racie co ? Czy chodzi o „ ratę”, czy miało być „ w razie czego ( jeśli już )…
Nie wracam. Ale przypomniała mi się powieść PH.Rota czytana wiele lat temu, tam chłopiec gwałcił po kryjomu schnące damskie biustonosze…
Związane z przepracowywaniem traumy z przeszłości ( skoro Ojciec ma brać winę na siebie ) - możemy sobie darować te chałupnicze psychologie?
Nie wracam. Ale przypomniała mi się powieść PH.Rota czytana wiele lat temu, tam chłopiec gwałcił po kryjomu schnące damskie biustonosze… - to zostawmy może bez komentarza.
Tutaj można edytować tekst, a wciąż wiszą literówki : w racie co ? Czy chodzi o „ ratę”, czy miało być „ w razie czego ( jeśli już )… - poprawione na w razie. i po co ten niegrzeczny komentarz o możliwości edytowania. Przecież, żeby coś poprawić, należy to najpierw zauważyć.
( skoro Ojciec ma brać winę na siebie ) - dlaczego? nigdzie tak nie napisałem,
… druga strofa wybrzmiewa banalną puentą - a tą puentą jest?
Moje pytanie: dlaczego czytasz ten wiersz przez pryzmat aż tak złajdaczonej seksualności? Przecież ten tekst nie zawiera w sobie, ani słownictwa (za wyjątkiem słowa pociąg), ani podtekstów, ani żadnej sugestii nawet do seksualności, a w twoim komentarzu pojawiły się dosyć ciężkie motywy gwałtu oraz zmagania z własnymi podnietami. No jestem ciekaw, czy stoi za tym coś jeszcze, coś oprócz katolickiego resentymentu do rzeczy, których się nie ma, a głęboko pragnie.