Poeta umarł

 

na szafce obok stała wczorajsza kawa

za oknem kołysały się czereśnie

pełna słońca czerwień 

 

i złote gwiazdy w czerni

jedna za drugą 

złoty anioł

ze świateł motoru pierze

 

na drugim planie przejeżdżał intercity

przecinał krajobraz rzepakowych pól

kreślił mapy potoków wygięte w pół konary 

rozciągnięty las zieleń kreski

 

opadający dźwięk przez uchylone okno

mowa niemowy

piosenka w zamkniętej łazience 

rozrzucona pościel 

śpieszył się do wyjścia 

 

tak umarł poeta

pewnego popołudnia 

 

kamilan
kamilan
Wiersz · 16 maja 2024