Przy granicy

janprotazy

 



W hołdzie Agnieszce Holland

 

Gdy umierali na granicy,

Piliśmy aksamitne mleko,

Doglądaliśmy jajecznicy,

Wyciągaliśmy sera deko.

 

Gdy umierali na granicy,

Pilnowaliśmy interesu,

Lub pisaliśmy o Tarrou*,

Czy też garść danych i wykresów

W raportów spajaliśmy sznur.

Od pracy wrzało w okolicy.

 

Kiedy pohańbił trup granicę,

Niosły się śmiechy, lało piwo,

Życie zabawą się złociło,

I parom się żarzyły lice.

 

Gdy na granicy umierali,

Wtedy „wielkiego serca” ludzie

Swój wzrok od bliźnich odwracali,

By za ich krew wykupić spokój.

 

Kiedy podatki rosły, ceny

Straszny był nasz na władze gniew,

A gdzie opór, gdy na nas lali

Szkarłatną, permanentną krew?

 

I gdy nasz świat dojrzewał,

Czerwieniał i w smaku przybierał,

To ten sam świat bladł i zanikał

I znikł, bo tak go mróz przenikał,

I nie ma już naszego świata

(Bo znikł z oczu tego Araba).

 

Póki horyzont nas odgradza,

Widzimy zza telewizora

Beżowe mrówki, myśl nie skora

Dojrzeć w nich iskry tchnienia Boga,

Której ostatni promień zgasa.

 

Lecz wyjdą z ziemi orszakami,

Wzgardzeni zmienią się w upiory

I się dopomną przed wnukami

O pamięć, a ich rozhowory

Zaleją naszą białą cześć,

I będą nas po śmierci gnieść.

 

Przypisy:
* Jean Tarrou – bohater powieści „Dżuma”, będącej lekturą szkolną. Jego cechą charakterystyczną jest skłonność do poświęceń i bunt wobec zła panoszącego się po świecie.

** Rozhowory – długie, zawiłe dyskusje.

 

janprotazy
janprotazy
Wiersz · 2 czerwca 2024
anonim