Szedłem drogą wiejską przez pola Po prawej zasiewy, po lewej zasiewy Zielony kolor rozbrzmiewał wokoło A słońce i chmury gadały o wietrze. Po chwili na niebie się zakłębiło Skowronki i wróble ucichły na chwile A zwinne jaskółki jakby krzyczały Hej będą deszcze, hej będą deszcze. I pracowity rolnik traktorem przystanął Popatrzył na chmury w nadziei, że lunie Dla mnie to były chwile bezcenne Jak życie prawdziwe rytmem swym bije. Po chwili marszu wszedłem na wzgórze I pomyślałem jak to się dzieje Zielone pola staną się białe A młode kłosy będą pęczniały. Przyszedłem do domu, stanąłem w progu Deszcz już na dobre nawadniał pola Gdy gwar moich dzieci dobiegł z pokoju Więc je zebrałem razem przy stole By żadne z mych myśli co miałem w polu Nie poszły na marne lecz dały owoc: W umysłach i sercach sławiły Boga.