wietrze wiej szelestem niezgody
nadszedł czas ciemny brązowy
brunatnego szlaku niewygody
słońce płonie ziemia się obraca
siostry i bracia pozdrawiam was
czyszczę kałacha dobry automat
to nie odpowiedź na
krzywą rzeczywistość świat opęta
co raz bliżej co raz głośniej
zmienia się epoka
zmieniło się wokół
zamyślony zamykam oczy
ciężko na sercu ból w środku
nieszczelne granice tolerancja
nie jestem wolny
nie jestem pewien
nie jestem sobą
nie jestem sam
pada śnieg zimno ściskam pięść
w środku nocy myśli płyną i nic
zapach prochu metal rozerwany
wojny same nie wybuchają
zapalnikiem podpis polityka
wyciąg nas rozkaz który dręczy
brzmi jak stal jak gwóźdź w dłoni
film o końcu świata we mnie tkwi
wiem pewny że wszystko się ułoży