wysuszone kwiaty

Yaro

wietrze wiej szelestem niezgody 

nadszedł czas ciemny brązowy 

brunatnego szlaku niewygody 

słońce płonie ziemia się obraca 


siostry i bracia pozdrawiam was 

czyszczę kałacha dobry automat 

to nie odpowiedź na 

krzywą rzeczywistość świat opęta 


co raz bliżej co raz głośniej 

zmienia się epoka 

zmieniło się wokół 

zamyślony zamykam oczy 

ciężko na sercu ból w środku 


nieszczelne granice tolerancja 

nie jestem wolny 

nie jestem pewien 

nie jestem sobą 

nie jestem sam 

pada śnieg zimno ściskam pięść 


w środku nocy myśli płyną i nic 

zapach prochu metal rozerwany 

wojny same nie wybuchają 

zapalnikiem podpis polityka 


wyciąg nas rozkaz który dręczy 

brzmi jak stal jak gwóźdź w dłoni 

film o końcu świata we mnie tkwi 

wiem pewny że wszystko się ułoży

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 13 czerwca 2024
anonim