bezsenność
ciemne chmury zasłoniły
słońca blask
deszczem płacze zasmucony
cały świat
obfitością kropli spływa
gorzka łza
ranny promyk muska czule
moją twarz
nie chcę widzieć rannych cieni
jeszcze nie
ta codzienna szarość chłodem
smutkiem tchnie
a z tych naszych schadzek słodkich
w blasku gwiazd
został tylko posmak gorzki
serca żal
nie otworzę smutnych oczu
w brzasku zórz
będę marzyć błądząc ścieżką
nocnych snów
tam samotna zagubiona
spotkam cię
i z westchnieniem w twych ramionach
znajdę sen