Szept bohaterów z przeszłości…
Niosąc się znad kart podręczników historii,
Dotykał w dzieciństwie naszej wrażliwości,
Ucząc miłości do dziejów ojczystych…
Gdy w budynkach szkół starych z sypiącym się tynkiem,
Młode nauczycielki swej pracy oddane,
Tak wielu z nas odmieniły życie,
O historii ojczystej ucząc wciąż pięknie…
Gdy pośród radosnego dzieciństwa chwil beztroskich,
Serdecznymi słowami ambitnej nauczycielki,
Tak bardzo po temu zachęceni,
Zatapialiśmy się w świat zamierzchłej przeszłości…
A przepięknie wydanych historycznych powieści,
Kolejne z zapałem przewracając karty
Bacznie śledziliśmy bohaterów ich losy,
Odmalowując je pędzlem dziecięcej wyobraźni…
By długimi księżycowymi nocami,
W bezdennej snu otchłani skrzętnie ukryci,
W czytelniczych emocjach wciąż zatopieni,
O ukochanych bohaterów przygodach śnić...
Szept bohaterów z przeszłości…
Gdy snem znużone przymkną się powieki,
W szaty słów barwnych się przyoblókłszy,
Aż po najodleglejsze świata zakątki,
Muśnięciem niewidzialnej swej dłoni,
Dotyka długimi nocami rozbudzonej podświadomości,
Śpiących snem kamiennym milionów ludzi,
By snem otulone emocje poruszyć…
By poprzez snów barwne obrazy,
Opowiadać o losach partyzantów niezłomnych,
Którzy w godzinie życiowej próby,
Wzorem swych przodków przenigdy nie zawiedli…
Z bezwzględną walką o niepodległość Ojczyzny,
Mężnie niegdyś spletli swe losy,
Z tlących się z wolna zalążków konspiracji,
Tworząc kolejne zwarte oddziały…
A pod osłoną rozległych lasów i borów,
Gdy zabrzmiał praojców złoty róg
I nastał upragniony czas odwetu,
Brali zemstę na znienawidzonym wrogu…
Szept bohaterów z przeszłości…
Choć ludzkim uchem pozornie niesłyszalny,
Zarazem tak poruszający i tajemniczy,
Dotyka strun naszej wrażliwości…
Każdej smolistej bezchmurnej nocy,
Przypominając o tamtych czasach okrutnych,
Gdy mroki bezwzględnych dyktatorów duszy,
Rozpleniając się glob cały niemal spowiły…
Gdy świat zalała powódź nienawiści,
Kolejnych blitzkriegów niszczycielskimi falami,
W imię krwi wyższości i postępowej eugeniki,
Budząc w ludziach najprymitywniejsze instynkty…
W wzniesionym ludzką ręką ziemskim piekle,
Odgrodzonym od świata kolczastym drutem,
Oni nie wahali się ofiarować swe życie,
By w chwili próby ratować cudze…
Widząc co dzień upadlanych swych bliźnich,
Towarzyszy tamtej okrutnej niedoli,
Uczyli ich niestrudzenie chrześcijańskiej miłości,
Nie bacząc na doznane od świata krzywdy…
Szept bohaterów z przeszłości…
Niosący się znad nadniszczonych obrazków świętych,
Między starych modlitewników kartki
I stuletnie niekiedy do nabożeństw książeczki,
Pomarszczoną dłonią z czcią nabożną wetkniętych,
By w smutnej niekiedy życia jesieni,
Kierować ku nim rzewne modlitwy,
Wypatrując z nadzieją choć nikłej pociechy,
Niejednej schorowanej staruszce,
W ostatniej życia już dobie,
Nim zakończyło ono długi swój bieg,
Upragnioną zesłał pociechę…
Gdy w drewnianym kościele spowitym półmrokiem,
Pośród pustych odrapanych ławek,
Na lat swych młodzieńczych odległe wspomnienie,
Otarła ukradkiem gorzką łzę…
Wspominając jak z niezłomnych partyzantów oddziałem,
W kilkuosobowym zastępie sanitariuszek,
Ofiarowywała najpiękniejsze lata Ziemi Ojczystej,
W której otulona snem wiecznym spocznie...