powoli budzi się
ze opętańczego snu
kapitan trójmasztowego żaglowca
właśnie złożył na jej czole ostatni pocałunek
w bliżej nie określonej przestrzeni
chce się wyrwać
z ramion
śpiącego męża
ciężka dłoń przygniata
jej pierś
coraz trudniej jej znieść
zapach tego człowieka
chce pofrunąć wysoko
do gwiazd
poznać smak tego, co uciekło przed nią
w latach pierwszych stosunków
chce stracić wszystko
żeby zyskać nową duszę
nie może
opanować swojego przywiązania
nie umie odepchnąć mokrej
gorącej dobrze znanej dłoni
próbuje się z tym pogodzić
zrozumieć
że jest coś ponad nami
co sprawia że jesteśmy wierni albo niewierni
ci drudzy
zazwyczaj źle kończą
może jeszcze gdzieś, kiedyś...