Apo tem lipa

Yaro

stalowe drzwi się otwierają
płynie krew wysycha Eufrat


że wschodu zło dźwięk metalu

zamiast wschodu słońca
budzą się gniewni strażnicy

 

człowieka zaślepienie
człowieka upadek

umiera ciało płonie duch
w wiecznym ogniu w ciepłym dniu

 

ogród kwitnie chcę tam być
wybaczam wszystko wszystkim


co złego to nie ja w pokucie trwam

proszę o pokój nie słucha nikt
mamona na oczach w moich słona woda

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 15 lipca 2024
anonim