Cykl o Annie (dodatek do Poematu o Annie)

mega-man

Coś

 

Zjadasz moje światło swoją ciemnością,
Zjadasz moją miłość swoją samotnością,
Zjadasz moją radość swoim smutkiem,
Zjadasz mnie, zjadasz mnie.

 

Poszliśmy na daleki świat,
Żeby szukać tajemnicy,
Znaleźliśmy, ale to nam się nie spodobało.

 

Jest tylko wieczna ciemność,
Pierwotna jak zimno kosmosu,
Która zagasza każdy uśmiech,
Dzieci bawiły się na placu,
Już nie ma dzieci,
Zakochani całowali się pod drzewami,
Już nie ma zakochanych,
Tylko próżnia i wyschnięta skóra,
Którą rozsiewa duszny wiatr.

 

Słodki smak zła,
Które pełzało po naszych ciałach,
Słodki smak, tak niewyobrażalnie słodki,
Że nasze języki stały się jak z cukru.

 

Słodkie zło pełzło po naszych ciałach,
„Nie to brudzi człowieka, co do niego wchodzi,
Ale to co z niego wychodzi.”
Czy to znaczy, że jesteśmy czyści?

 

Byłem dzieckiem i byłem kochany,
Byłem chłopcem i chciałem kochać,
Jestem mężczyzną i kocham.

 

Dużo dobrego światła i dobrego Boga,
Trochę bólu ciała i bólu głowy,
Ale nadal zbożowe pola w lecie
I miły wiatr.

 

Jak kostka cukru,
Której dotknęła kawa
Tak i tu nie ma już dawnego smaku.

 

Ty jesteś tam,
Jak we własnym świecie,
Cały świat gnijących tkanek,
Czarnych i słodkich,
Żadnego wiatru,
Żadnego zielonego drzewa,
Tylko ty i twoje słodkie tkanki.

 

Czarny cukier
I czarna miłość,
Słodkie zło
I słodkie dziecko.

 

The End

 

Słońce nad ruinami,
Słońce nad pustkowiami,
Słońce nad skorupami,
Słońce nad zwłokami.

 

Słońce nad samotnością,
Słońce nad strachem.

 

Dla ludzi,
Dla zwierząt,
Dla psów.

 

Leży pod drzewem na skale w promieniach wschodzącego słońca
I patrzy daleko,
Kto się odważy na taki wzrok?

 

Pola

 

Pobiegnij na pola,
Pobiegnij, pobiegnij,
I zabierz marzenia i ułudy
I stary płacz i miłość.
Na wzgórza na wzgórza,
Na drzewa w zimny wieczór.

 

Śnieżki

 

Spotkajmy się na śnieżnej zaspie
I rzucajmy śnieżkami,
Przyniosę ci porcelanowego ludzika
I odkryję słońce.

 

Już dobrze, już dobrze,
Ja nie będę pamiętać,
I ty nie będziesz pamiętać,
Będzie tak miło, że w ogóle nie będzie kiedyś.

 

Tylko biel będzie, ciepła biel,
Jak miła czysta pościel.

 

Wielka Ameryka

 

Wielka Ameryka,
Umartwiałeś duszę
Dla ciała,
Ale to nic
W porównaniu z tym co będzie teraz.

 

Wszędzie Ameryka

 

Patrz uważnie
Bo wszędzie jest Ameryka,
Jej niezmierzone pola
I zboże, które wsadzają ci w oczy,
Patrz na wiatr i uważaj.

 

Twoja medytacja

 

Słońce stapia ci zęby,
I kuje oczy,
Ale ty jesteś szczęśliwy w tej medytacji,
Jesteś częścią słońca,
A Złoty Bóg nie da skrzywdzić Aguirre.

 

Król Gór

 

Król Gór,
Ciągle tam siedzi,
Będzie cię torturować
I wsadzać ci zboże do oczu.

 

Król Gór mieszka w Ameryce,
Na polach,
Pod pustym niebem.

 

Król Gór jest Ameryką

 

Król Gór jest Ameryką,
Torturuje cię,
Zawsze łapie fragment ciebie
I rzuca cię na ziemię.

 

Turkusowe słońce

 

Król Gór czeka,
Siedzi w zgniłej jaskini
A ty go szukasz,
Myślisz, że obok jest turkusowe słońce
U ciepło, mnóstwo, mnóstwo ciepła.

 

Pyłek Króla Gór

 

Ona jest Królem Gór,
Dlatego wydała ci się,
Że jest Turkusowym Słońcem,
Ale nie jest nim w całości,
On rozmnaża się cząsteczkami ludzi.

 

Gdy spotkasz Króla Gór

 

Turkusowe Słońce
I turkusowe Niebo,
Wierzysz w Tatusia Morderstwo,
Ale na nic się to nie zda,
Gdy spotkasz Króla Gór.

 

Trupi Król

 

Król Gór,
Trupi Król Gór,
I tłusty Tatuś Morderstwo,
Jak dwa węże, które patrzą sobie w oczy,
Jeden jest życiem a drugi śmiercią
I obu na tobie zależy.

 

Trupi Król w łóżku

 

Opowiedziałaś mi o trupim Królu Gór,
Szary łachman na chudej głowie
I połamane zęby,
Śpi razem z tobą
I nawet Tatuś Morderstwo nic z tym nie zrobi.

 

Trzy słońca

 

Tatuś Morderstwo zamienia las w Turkusowe Słońce,
Złoty Chochoł je obiecuje,
Król Gór je pokazuje,
A ty tego chcesz
I dlatego umrzesz.

 

Nowe Symbole

 

Tatuś Morderstwo
To Król Gór,
I obaj siedzą w złotych promieniach Chochoła,
Tatuś morderstwo dusi, Króla Gór a ten go całuje.

 

Król Gór zjada Amerykę

 

Wielki Król Gór zjada Amerykę,
A my czekamy,
Ty i ja,
Siedzimy pod kotarą
I słyszymy jak dudnią jego stopy.

 

Ocean

 

Słuchasz oceanu,
A tam topi się Król Gór,
Nie ma szorstkości w wielkiej wodzie,
Nie ma zaduchu w wielkim chłodzie,
Śpij sobie,
Ja będę przy tobie
I postaram się coś dla ciebie wymarzyć.

 

Król Gór i pusty świat

 

Król Gór,
Król Gór,
Ściga mnie Król Gór.

 

Chce mnie złapać
I zaciągnąć do świata, gdzie nikogo nie ma.

 

Tam są zgniłe liście
I zwiędłe drzewa,
Spróchniały beton.

 

Uciekłaś od Króla Gór

 

Wracasz z pustego świata,
Gdzie wśród spróchniałego betonu
Siedzi Król Gór,
Robił z tobą co chciał,
Ale uciekłaś.

 

Wodny Brahman II

 

Brahman wody,
Bóg oceanu,
Prowadzi ludzi przez pusty świat,
Przez liście i wiadra z wodą,
Słodko-gorzka szczęśliwość,
Więzienie na wielkim stepie.

 

Wodny Brahman III

 

Czy Tatuś Morderstwo jest prawdziwy?
Czy Złoty Chochoł istnieje?
Jakie to ma znaczenie dla Brahmana wody?
Rozpuszcza się tłuszcz i gnije słoma,
Tylko woda żyje, i zimne ryby.

 

Wodny Brahman IV

 

Uciekaj do wody
Przed starością,
Może utoniesz,
I będziesz pływać z zimnymi rybami,
I będzie cię głaskać otchłań chłodnej wody,
Będzie cię tulić wodny Brahmnan.

 

Jama rozstania

 

Skaczę do wody
I płynę w jakieś ciemne miejsce,
Kolczaste miejsce,
Jamę rozstania.

 

W Ameryce

 

W Ameryce drogi są szorstkie,
Wszędzie są kurz i kamienie,
Nie musi chcieć ci się żyć,
Wystarczy, że będziesz iść.

 

Ameryka i ocean

 

Ameryka i ocean
Dla skraju świata,
Ameryka jest za ciężka
A ocean jest nieznośny,
Ciągła woda i sen,
Fale alkoholu, które przewalają się w mózgu.

 

Pod kołdrą wody

 

Połóż się i śpij,
Podłóż sobie fale od głowę,
Oddaj płuca wodzie,
Nic złego nie może się stać,
Ta muzyka nigdy nie wybrzmiała,
Wsadzili ją do szafy z dźwiękami.

 

Trzeba spać mimo wody

 

Za mało czasu,
Trzeba spać,
Nie damy rady taplać się w morzu,
Głaskać oczu wody, nie damy rady,
Trzeba spać,
Trzeba spać.

 

Miękka ryba

 

Jak to,
Nie może być czasu w wodzie,
Tu stoją żelbetonowe słupy,
Odgryzione przez wodę,
Ale ty jesteś przecież miękką ryba.

 

Rafa koralowa

 

Tylko spokój,
Tylko wolność,
Tylko w wodzie,
W ciemności, na skałach, gdzie rafa koralowa,
Tylko to chcesz znaleźć.

 

Szum oceanu

 

Już w ogóle nic nie ma,
Ocean odarł wszystko jak ryba,
Już nic nie ma,
Nie ma się czego bać
I czego chcieć,
Nie ma chłopca, który staje się mężczyzną,
Jest tylko spokój i szum oceanu.

 

Wielki Brahman V

 

Wielki Bóg,
Który robi proroków
I trzyma ich w drewnianych daczach,
Wielki Brahman oceanu,
Jego oczy są zimne jak ryby,
W jego sercu znajdziesz tylko ukojenie.

 

Nic nie spada ze skał

 

Ze stołu wszystko spada:
Butelki, kieliszki, zeszyty, narkotyki,
Tylko ze skał nic nie spada,
Idzie ścieżką nad brzegiem a woda bije w kamienie.

 

Turkusowy ocean

 

Połóż się w miękkiej ziemi i liściach,
Połóż sobie orzechy na oczy
I zgub ciało,
Porzuć je,
Pójdź nad turkusowy ocean,
Możemy to zrobić razem.

 

Wodny Brahman VI

 

Nie pójdę nad ocean,
Jeszcze długo, długo, długo nie,
Będę udawać, że nie ma wodnego Brahmana,
Że nie leżę w miękkiej ziemi z orzechami na oczach.

 

Wodny Brahman VII

 

Pusty świat, gdzie nikogo nie ma
I chata Baby Jagi – wisi na drzewie,
Jak gniazdo szerszeni,
W morzach, w drzewach, w miękkiej ziemi
Bóg schował prawdę.

 

Pójdźmy do pustego świata

 

Pójdźmy do pustego świata,
Do chłodnego lasu zgniłych liści,
Zobaczymy Króla Gór,
Zobaczymy turkusowy ocean,
Co się może stać?

 

Spiegelsaal

 

Król Gór,
W lustrzanej sali,
Nie ma już zgniłego lasu,
Ani turkusowego morza,
Jest tylko ostre szkło.

 

Mokre pole

 

Pójdź przez mokre pole,
Gdzie biegną lisy i psy,
Gdzie uginają się drzewa
I swoją samotną przeszłość,
Nie wiem po co,
To wszystko nie ma sensu.

 

Do Ameryki!

 

Do Ameryki!
Nie ma innej drogi,
Trzeba tam będzie pójść,
Odejść od turkusowego oceanu
I pójść do bezkresnej Ameryki.

mega-man
mega-man
Wiersz · 30 sierpnia 2024