Stała tam ogromna katedra, jakby odlana z masy szarego betonu.
Na frontowej ścianie widniał monumentalny krzyż z czarnego kamienia.
Posępny znak.
To było rzymskie narzędzie tortur i hańbiącej śmierci na krzyżu.
Miejsce przeznaczone dla osobników zwyrodniałych, przeklętych.
Katedra, albo ogromny bunkier, odgrodził świat zewnętrzny od zła,
które zamknięto w środku. Do wnętrza prowadził ciemny tunel.
Z kamieni w ścianach dobiegał cichy głos, płacz, lament.
Gdy płomień pochodni oświetlił jedną z komór wstało truchło,
przegniłe prawie, ale pół żywe, jakby nie mogło umrzeć w pełni.
Zobaczyłem kogoś, kto przed laty popełnił paskudne czyny.
Jedyna sprawiedliwość jest w tym, że zło trawi sprawcę samego.
Był to człowiek małego umysłu, małego serca i wielkiej pychy.
Tacy zatruwają związki przez swoje nikczemne postępowanie.
Nie zaznasz spokoju - myślę. Nie zaznasz spokoju...idź do diabła.
Pozdrawiam