Bieleń w piekle

Arian

Stała tam ogromna katedra, jakby odlana z masy szarego betonu.

Na frontowej ścianie widniał monumentalny krzyż z czarnego kamienia.

Posępny znak.

To było rzymskie narzędzie tortur i hańbiącej śmierci na krzyżu.

 

Miejsce przeznaczone dla osobników zwyrodniałych, przeklętych.

Katedra, albo ogromny bunkier, odgrodził świat zewnętrzny od zła,

które zamknięto w środku. Do wnętrza prowadził ciemny tunel.

Z kamieni w ścianach dobiegał cichy głos, płacz, lament. 

Gdy płomień pochodni oświetlił jedną z komór wstało truchło,

przegniłe prawie, ale pół żywe, jakby nie mogło umrzeć w pełni.

Zobaczyłem kogoś, kto przed laty popełnił paskudne czyny.

 

Jedyna sprawiedliwość jest w tym, że zło trawi sprawcę samego. 


Był to człowiek małego umysłu, małego serca i wielkiej pychy.

Tacy zatruwają związki przez swoje nikczemne postępowanie.

 

Nie zaznasz spokoju - myślę. Nie zaznasz spokoju...idź do diabła.

 

Arian
Arian
Wiersz · 5 września 2024
anonim
  • lydiadel
    A może „biel“zamiast „bieleń“? Brzmi szarmancko. Dobry kontrast do tekstu.
    Pozdrawiam

    · Zgłoś · 1 miesiąc
Usunięto 1 komentarz