W głębi puszczy, kędy cisza włada,
Gdzie drzew korony niebios kres zasłonią,
Tam duch samotny wciąż się jeno snuje,
A wichru szepty tajemnice gonią.
Dęby sędziwe, dziejów świadkowie,
Szumią piosneczkę z dawna zapomnianą.
W ich cieniu drzemią siły prawieczne,
Co budzą się z każdą wiosną zarania.
Mchy aksamitne ścielą się pod stopy,
By dywan utkać zielony, puszysty.
A w gąszczu chaszczy, skryte przed okiem,
Kryją się dziwy i skarb wiekuisty.
Strumyk szemrzący prawi opowieści,
O których ludzie w niepamięć wpuścili.
W jego nurt księżyc blaski swe rzuca,
Gwiazdy odbija w nocnej kąpieli.
Tu, w samotności borów odwiecznych,
Dusza znajduje ukojenie swoje.
Choć świat daleki gwar wiedzie srodze,
Tu trwa milczenie i wieczne pokoje.
Ach, jakże błogo w puszczy tej bywać,
Gdzie myśl swobodna wzlata ku górze,
Gdzie serce może w ciszy oddychać,
A duch się krzepi w zielonej naturze.