Przed godziną

S. J. K.

W nocy, wieczorem,
Bolą mnie trzy dolne zęby.


Ale zaciskam zęby.
Idę spać.


Każdej nocy prawie,
W prawie każdy wieczór,
Przychodzi mi do pokoju
Zły omen, lecz nie duch – 
A nawet jeśli już,
To taki ubrany 
W skórę i kości.


On podchodzi,
On węszy,
On zbliża się... 


On głaszcze, on... 
Dotyka –
A ja nie drgnę nawet
Mimo, że płonie we mnie Guernica.


I tak mija godzina.


On wychodzi.


Jest środek nocy,
A z pokoju...


Z pokoju wychodzi mój rodzic.

S. J. K.
S. J. K.
Wiersz · 14 września 2024
anonim