W nocy, wieczorem,
Bolą mnie trzy dolne zęby.
Ale zaciskam zęby.
Idę spać.
Każdej nocy prawie,
W prawie każdy wieczór,
Przychodzi mi do pokoju
Zły omen, lecz nie duch –
A nawet jeśli już,
To taki ubrany
W skórę i kości.
On podchodzi,
On węszy,
On zbliża się...
On głaszcze, on...
Dotyka –
A ja nie drgnę nawet
Mimo, że płonie we mnie Guernica.
I tak mija godzina.
On wychodzi.
Jest środek nocy,
A z pokoju...
Z pokoju wychodzi mój rodzic.