cień ołówka dotyka ciemny papier
ciemnymi palcami przytrzymując złe strony
zdrapuje boleśnie ciemny lakier
dzień Słońca cieniem jest wypełniony
ciemny atrament na papier upada
starty, rozprzestrzenia się wszędzie
już tylko przestrogą stała się rada
i światło to ciemnością będzie
na kartki szare upada i głowa
twarz, spalona, dotyka je marnie
z niej wypływa maź nieskażona
z niej wypływają Hogwarty i Narnie
i szara głowa ciemniejsza się stała
wiedząc atrament sama upuściła
ogień ten sama rozpaliła
a Słońcem sama b-y-ł-a