Dałoby mi się trochę
Trochę liści i grosza na wrzesień
Dałoby się ci trochę
Trochę warkoczy i palców splecionych
Dałoby się im trochę
Trochę imbiru i złotych garnków
Dałoby się nam trochę
Troszeczkę tylko czasu i motyli
By pływać znów tam
Do starych tam
Do rzeki szram
Do suchych koryt
Gdzie żwiru skowyt
Gdzie dzikie boje
I ciało moje
Gdzie Bóg nie patrzy
Bo srebro straszy
Gdzie jest altana
I biała dama
Gdzie czerwień róż
Połyka nóż
Gdzie marihuany
Pachnący susz
Tylko trochę, ach, tylko trochę
Przez trochę godzić przejść jeszcze we dwoje